Mimo kryzysu ekonomicznego Grecja wciąż przyciąga turystów chcących poznać jedną z najstarszych cywilizacji w Europie. Magnesem jest m.in. tamtejsza kuchnia. Jeżeli chcecie zjeść jakiś peloponeski specjał, omijajcie szerokim łukiem knajpy wzorowane na greckich, których coraz więcej powstaje na całym świecie. Grecja słynie przede wszystkim z owoców morza. Mi przypadły do gustu smażone w głębokim oleju kalmary w delikatnej skorupce z ciasta z dodatkiem cytryny. Podawane w Polsce są najczęściej gumowate i można po nich dostać niestrawności. Koniecznie musicie spróbować dolmadakia czyli gołąbków przygotowywanych z liści winorośli wypełnionych farszem z ryżu. Innym pysznym daniem jest znany w Polsce gyros, czyli mięso opiekane na pionowym ruszcie (polecam baraninę) najlepiej podane na picie (rodzaj placka pszennego). Jeszcze lepsza jest musaka – rodzaj zapiekanki z mielonego mięsa i warzyw. Dla osób lubiących lekką kuchnię świetna będzie taramasalada – grecka sałatka z dodatkiem ikry z dorsza. Siedząc w greckiej tawernie można rozmawiać i przez cały czas przegryzać mezedes (tradycyjne przekąski z sera feta lub owoców morza) popijając je ouzo (rodzaj anyżówki). Oczywiście świetnym dodatkiem do nich jest sos tzatziki przygotowany z gęstego jogurtu, ogórka, czosnku, dużej ilości koperku i mięty. Takiego nie kupicie w żadnym supermarkecie.